#6 Czy rozwój technologii wpływa na zdrowie fizyczne naszych dzieci?

GOŚĆ: Filip Kodym

Jakie wady postawy oraz schorzenia pojawiają się, gdy dziecko spędza za dużo czasu w telefonie? Czy wiedzieliście, że wg WHO dziecko potrzebuje 60 minut jakiegokolwiek ruchu dziennie? Dziś rozmawiam z Filipem Kodymem, właścicielem Centrum Ruchu Perfecto oraz trenerem przygotowania motorycznego. Jeśli chcesz wiedzieć, w jaki sposób pomóc dziecku w prawidłowym rozwoju, zapraszam do wysłuchania rozmowy.

Patronem podcastu jest Platforma Edukacyjna

Podcast do przesłuchania również na Spotify oraz Apple Podcasts:

Sylvia Wilczyńska: Filip, bardzo miło mi Ciebie gościć w podcascie. Cieszę się na naszą rozmowę. Jesteś trenerem przygotowania motorycznego i widziałam Twój filmik, w którym opowiadasz o tym, jak technologia wpływa na zdrowie fizyczne dzieci i nastolatków. Opowiesz nam o tym?

Filip Kodym: Dlaczego taki film powstał? Jest to element większego projektu, który rozpoczęliśmy jakiś czas temu, widząc problemy ruchowe młodzieży. Zadawaliśmy sobie pytanie, czego mogą być efektem. To jest tylko hipoteza, film zawiera nasze spostrzeżenia. Oprócz mnie wypowiada się kilku innych trenerów przygotowania motorycznego, trener WF-u i instruktorzy różnych dyscyplin. Wybija się z tych wszystkich wypowiedzi taka treść, że sprawność ruchowa młodzieży spada. Jest to coś, co ja zauważałem już od dawna. Powiązałem to poniekąd ze zwiększoną popularnością, dostępnością smartfonów, ale również konsoli, komputerów. Czyli to nie jest ostatnia dekada, tylko ostatnie dwie dekady, gdzie zmniejsza się ilość czasu spędzanego podczas aktywności fizycznych przez młodzież. To znaczy zmniejsza się ilość takich spontanicznych zabaw ruchowych typu gra w klasy, wchodzenie na drzewa. Coś, co kiedyś było podstawą, co budowało bazę. My to zauważamy teraz u dzieci, które kończą szkołę podstawową lub są w liceum. Jest to wiek, gdzie nasiliło się to zdecydowanie, ale teraz musimy sobie zadać pytanie, czy są to takie nasze spostrzeżenia pojedyncze, być może jakieś dowody anegdotyczne, czy może jest to naprawdę większy problem i jako społeczeństwo powinniśmy coś z tym zrobić, bo za chwilę konsekwencje mogą dotknąć służbę zdrowia, kiedy dwudziestokilkulatkowie będą mieli problemy, które do tej pory dotykały na przykład sześćdziesięciolatków, łącznie z dyskopatią, z problemami z poruszaniem się. Ogólnie rzecz biorąc jest to bardzo szeroki problem i dopiero go badamy.

Mówisz, że to jest hipoteza, ale mam takie poczucie, że faktycznie coś w tym jest. Dzieciaki, w sumie nie tylko dzieciaki, bo też i my jako rodzice siedzimy dużo przed komputerami, laptopami, telefonami i to na pewno ma wpływ na nasze zdrowie. A jakie są takie najczęstsze schorzenia albo objawy, z którymi zmagają się młodzi ludzie?

Najczęściej zauważamy to u młodzieży, od tego może zacznę, kiedy przychodzą do nas zawodnicy, młodzi sportowcy na treningi przygotowania motorycznego i naszym zadaniem jest poprawić ich szybkość, moc, skoczność. Takie typowe parametry sportowe. Natomiast musimy zaczynać od budowania bazy, umiejętności siadania, podnoszenia rzeczy z podłogi. Objawia się to głównie w obszarze bioder, gdzie oni nie potrafią się prawidłowo schylić, a my przez to nie możemy rozpocząć ćwiczeń związanych z dynamiką, z jakimkolwiek ruchem, zmianą kierunku biegu.

To jest bardzo ciekawe. Powiedz mi w jaki sposób powinno odbywać się takie poprawne podnoszenie się? Bo mam wrażenie, że są to rzeczy, które powinny być instynktowne. Wszyscy myślimy, że ok, umiemy się podnosić, umiemy się poruszać, a tymczasem są problemy w obszarze takich podstawowych rzeczy.

Tak, bardzo podstawowych. Jeżeli mówimy o siadaniu, podnoszeniu rzeczy z ziemi, to jakby cofamy się do całej bazy naszego funkcjonowania w społeczeństwie, w codziennym życiu. Z czego one się biorą? Właśnie hipoteza jest taka, że z braku ruchu, ze zmniejszonej ilości ruchu, z tego, że mięśnie nie są stymulowane. Myślę, że poruszymy dzisiaj jeszcze kwestię tego, co zaleca się na następne lata, dekady w związku z rozwojem urządzeń multimedialnych, technologii. Są pewne zalecenia, nawet dosyć dokładne, Światowej Organizacji Zdrowia w tej kwestii. Ale zapytałaś mnie odnośnie tych objawów, które my teraz widzimy. Ja mówię o dzieciach i młodzieży. Ale jeżeli już teraz spojrzy się na dwudziestokilkulatków, to oni są mniej sprawni niż dwudziestokilkulatkowie jeszcze dwie dekady temu. Zupełnie inaczej przechodzili ten proces, może końcówkę tego procesu, niż było to te 10, 15, 20 lat temu. I już teraz to widzimy. Bo oprócz tego, że pracujemy z dziećmi, mamy też klientów dorosłych, dwudziestokilkulatków, którzy mają problemy ruchowe, bóle, problemy z poruszaniem się, z bieganiem, bo jest to element, który sprawia im duży problem technicznie. Znowu – to jest tylko hipoteza na razie, ale być może końcówka ich okresu młodzieńczego przypadła już właśnie na ten okres troszeczkę smartfonizacji społeczeństwa. Nie chciałbym zrzucać wszystkiego na smartfony, natomiast ogólnie na urządzenia technologiczne, które przytrzymują w pozycji siedzącej, troszeczkę uzależniają. Nawet jeżeli dziecko czy młody człowiek próbuje się ruszać, to często są to czynniki niezależne od niego. Po prostu uzależnienie od tych urządzeń multimedialnych powoduje siedzący tryb życia w większym stopniu i z każdym rokiem, z każdą dekadą ten proces, jeżeli nie zadziałamy, moim zdaniem będzie się pogłębiał.

Cały czas mówimy, że to jest hipoteza, ale czy są jakieś dane, dzięki którym możemy stwierdzić, że jest w niej dużo prawdy? Czyli na przykład, że wcześniej, jak nie było takiego rozwoju technologicznego, to ludzie lepiej sobie radzili chociażby z tym bieganiem? Czy są takie dane?

Tak, możemy spojrzeć na twarde dane wyników testów sprawnościowych, które młodzież przechodzi podczas lekcji WF-u, podczas kwalifikacji do różnych dyscyplin sportowych. Na przestrzeni lat normy zostały obniżone z tego powodu, że dzisiaj młodzież nie jest w stanie spełnić tych norm z lat 70., 80. To się bierze właśnie z tego, że wówczas przygotowanie motoryczne było wykonywane przez dzieci spontanicznie, podczas gier i zabaw na powietrzu, bo było to najlepszą rozrywką. Były zupełnie inne czasy. A dzisiaj, mając dużo większą wiedzę jako społeczeństwo, dużo większe możliwości, musimy tym sterować odgórnie, bo dzieci same z siebie nie będą wiedziały, co jest dla nich najlepsze, tylko naturalnie będą wybierały prostsze formy i te, które przenoszą szybką przyjemność. A smartfony, urządzenia elektroniczne bardzo szybko dają im bodźce, które sprawiają u nich wyrzut hormonów szczęścia.

No właśnie, to wróćmy do tego, jak to wypośrodkować. Jeżeli jesteśmy rodzicami i chcemy, żeby nasze dziecko się ruszało, żeby nie miało żadnych wad postawy i innych tego typu schorzeń, a jednocześnie dzieci są, nie chcę powiedzieć zmuszone, no ale jednak dużo czasu spędzają przed laptopem, na przykład odrabiając prace domowe. Więc co ten rodzic powinien zrobić albo na co warto zwrócić uwagę?

Jeżeli chodzi o zwrócenie uwagi, jest to bardzo proste. Wystarczy poobserwować trochę swoje dzieci, w jaki sposób siadają. Poprosić, żeby podniosło coś z ziemi. Nawet osoba, która nie ma dużej wiedzy na temat przygotowania motorycznego czy aktywności fizycznej ogólnie, zauważy, że nie jest to sposób prawidłowy. A zauważy w większości przypadków. Ponad 50% przypadków młodzieży szkolnej dzisiaj w Polsce, tej z którą my pracujemy w Warszawie, ma problemy ruchowe. I widać gołym okiem, że te wzorce ruchowe są błędne. A jeżeli mielibyśmy poradzić rodzicom, na co dokładnie zwrócić uwagę, to w którym miejscu u dziecka widzimy ruch podczas siadania? Czy jest to zgięcie w stawie biodrowym? Czy może on zaokrągla się w dolnym odcinku pleców? Prawidłowo powinno być w stawie biodrowym. Ten ruch po angielsku nazywa się hip hinge, a my na pierwszych, drugich zajęciach uczymy młodzież, jak prawidłowo ten ruch wykonać. Zgięcie i wyprost w biodrze jest jednym z kilku podstawowych wzorców ruchowych i jest to najczęściej nieprawidłowy wzorzec u młodzieży. Bierze się on z tego, że młodzież, rozleniwiona poprzez długie siedzenie, nie uaktywnia mięśnia czworogłowego, mięśni pośladkowych. Jest to naszym zadaniem na pierwszych treningach, żeby mięśnie pośladkowe uruchomić, aktywować do wyprostu bioder, do odwiedzenia nogi w stawie biodrowym. A rodzic może zobaczyć, że czegoś takiego dziecko potrzebuje po samej obserwacji. Oczywiście najlepiej by było zaprowadzić do specjalisty, zapytać nauczyciela WF-u, jak to powinno wyglądać.

Rozumiem, że nauczyciel WF-u powinien zauważyć takie rzeczy, bo ma jakąś wiedzę na ten temat, tak?

Tak i rozmawialiśmy z nauczycielami WF-u, zresztą w naszym materiale znajdują się wypowiedzi również WF-istów, którzy widzą spadające wyniki testów, ale zauważają też oczywiście problemy ruchowe. Często jest to zrzucane na fakt, że młodzież przechodzi w okresie dojrzewania taki moment, w którym te zdolności ruchowe, koordynacja się pogarszają. I rzeczywiście to może być jakieś wytłumaczenie na pewnym etapie, że te wzorce są nieprawidłowe, natomiast nie w wieku 8-9 lat i nie przez cały okres szkoły podstawowej, liceum. To są rzeczy, które powinny zwrócić uwagę rodziców i warto skupić się na tym. Oczywiście nauka jest najważniejsza, natomiast dobrym pomysłem jest skupić się na takich detalach związanych z ruchem, żeby on był wykonywany prawidłowo. Ale, co chciałbym też powiedzieć, to nie jest tak, że jeżeli ruch jest wykonywany nieprawidłowo, to dziecko powinno go unikać. Światowa Organizacja Zdrowia zaleca (i to są najnowsze zalecenia z 2022 roku, czyli już po tych problemach z zasiedzeniem się dzieci po pandemii), żeby każdy ruch traktować jako coś pozytywnego. Wyznaczyła nawet takie minima aktywności, które młodzież pomiędzy 5 a 17 rokiem życia powinna wprowadzić w swoje codzienne życie. I to jest codziennie 60 minut zwykłego ruchu, dowolnie jakiego, aerobowego, czyli takie najprostsze spacery, jazda na rowerze. To ma być taka spontaniczna aktywność. I nie skupiamy się na technice wykonania. Oczywiście w idealnym założeniu ona powinna być idealna i poprawna, ale najważniejsze jest to, żeby się ruszali, bo często ruch sam w sobie może spowodować uzdrowienie naszego ciała. Nasze ciało potrzebuje ruchu. Jeżeli przyczyną jest brak ruchu, to jeżeli dziecko, nawet w zły sposób zacznie się ruszać, nie chodząc na zajęcia, tylko samo biegając, uczestnicząc w zabawach na placu zabaw – tam są też różne urządzenia, które powodują, że musi się na nie wspiąć, uruchomić mięśnie. Każdy ruch jest lepszy niż żaden. To jest bardzo ważne, co chciałbym, żeby nasi słuchacze zapamiętali. To jest pierwsza rzecz. A druga jest taka, że oprócz tych 60 minut, czyli godzinki dziennie ruchu jakiegokolwiek, które są obowiązkowe dla dziecka według tych zaleceń, jest jeszcze kwestia 3 razy w tygodniu jakichś ćwiczeń siłowych. I teraz część rodziców być może się zastanawia, jak to u dzieci ćwiczenia siłowe. To nie chodzi o siłownię jako taką, podnoszenie ciężarów, tylko o to, żeby dziecko miało jakiś bodziec, gdzie musi pokonać opór. Czyli na przykład tak, jak to było za dawnych czasów, wspinanie się na coś, wchodzenie na przeszkody. To powoduje pozytywny bodziec dla kości, żeby były mocniejsze. Pozytywny bodziec dla mięśni, żeby one się rozwijały. I to 3 razy w tygodniu to jest minimum, które zaleca Światowa Organizacja Zdrowia dla dzieci w tym przedziale, 5-17 lat, żeby prawidłowo się rozwijały. Czyli oprócz codziennej aktywności ruchowej takiej zwykłej, spontanicznej, aerobowej, 3 razy w tygodniu jakaś siłowa aktywność w postaci właśnie pokonywania oporu, wejścia na jakieś przeszkody, pokonania jakiejś trudności, nawet przy okazji pływania, wychodzenie przez murek z wody. Żeby zamiast drabinki użyć wychodzenia przez murek. Utrudniać sobie życie. Mamy bardzo łatwe życie, nasze dzieci mają bardzo łatwe życie. I bardzo dobrze, ale wiedząc jak działa organizm i że należy go stymulować do wzmacniania się, musimy to życie utrudniać.

O rany, teraz patrzę z punktu widzenia rodzica, że tyle rzeczy jest do ogarnięcia, do zapamiętania. Jestem przekonana, że każdy rodzic chce jak najlepiej dla swojego dziecka, ale też zdaję sobie sprawę z tego, że jak rodzice nas słuchają, to mogą sobie pomyśleć o matko, czyli ja muszę jeszcze pilnować tego ruchu, tamtego ruchu… Jak to ogarnąć? Co wprowadzić w życie, żeby to było łatwiejsze?

Zwróć uwagę, co powiedziałem. Jakakolwiek aktywność już przyniesie efekty, bo organizm dziecka sam będzie coraz bardziej prawidłowo funkcjonował, jeżeli zacznie się ruszać.

Czyli co, możemy powiedzieć do naszego dziecka: wyjdź na dwór, pochodź ze znajomymi, cokolwiek będziesz chciał porobić, to rób, tylko się poruszaj, nie siedź w domu, nie siedź na kanapie?

Idealnie by było porobić to z nim. Wspólna aktywność dodatkowo też wzmocni więzi między dzieckiem a rodzicem. Ale wszystko jest kwestią odpowiedniego zaplanowania, czasu wolnego, który można na to przeznaczyć. Wszystko trzeba zrobić z głową. Chodzi o to, że oprócz tych dwóch zaleceń, które światowa organizacja zdrowia wydała odnośnie minimum aktywności, czyli te ruchy aerobowe, jakieś kształtowanie siły, czyli te bodźce oporowe, jest jeszcze trzecie zalecenie – zmniejszenie, a właściwie tam jest napisane o limicie czasu poświęconego na urządzenie multimedialne i na tryb siedzący. Po prostu nie należy się skupiać na konkretnej godzinowej wartości, ale żeby to ograniczyć, żeby była jakaś odgórna, przez rodzica narzucona cezura, że powyżej dwóch godzin dziennie nie możesz spędzać w pozycji siedząc tutaj przy komputerze czy przy smartfonie. Ale oczywiście, żeby dziecko to chciało robić, to musi być coś atrakcyjnego. Należy zachęcić, zainteresować jakąś dyscypliną, jakąś aktywnością. Sposobów są tysiące, myślę, że każdy rodzic sam we własnej wyobraźni znajdzie jakieś miejsce, obszar, w którym jego dziecko mogłoby się fantastycznie czuć.

A jeżeli już nasze dziecko ma ten telefon, to czy jest jakaś pozycja, w której to, że trzyma telefon i na niego patrzy, tak bardzo mu nie szkodzi? Czy na przykład powinien go podnieść wyżej, żeby nie pochylać głowy do dołu? Czy jest coś takiego?

Tak, jak najbardziej. To się bardzo mocno wiąże z tym, żeby dziecko jakkolwiek się ruszało. Bo im dziecko będzie sprawniejsze, tym podczas spędzania czasu z telefonem czy komputerem będzie przyjmowało bardziej prawidłową pozycję. Im mocniejsze będą mięśnie, im lepsze wzorce ruchowe takiego zwykłego siedzenia, to będzie też miało lepsze wzorce siedzenia z telefonem. Można go też poprawiać za każdym razem, kiedy widzimy, że zaokrągla plecy. My chcemy, żeby zachowywało naturalne krzywizny kręgosłupa. Jeżeli widzimy od tego odstępstwo, warto po prostu zwrócić uwagę. Myślę, że nawet osoby niezwiązane ze sportem zauważą, że dziecko się garbi. I to są elementy, które są bardzo ważne przy spędzeniu czasu z telefonem. Bo oczywiście można to zrobić w sposób dużo zdrowszy. Czyli jeżeli dziecko siedzi, to nie w takiej zamkniętej pozycji, gdzie on ma zaokrąglone plecy, jest przygarbiony, tylko niech się rozsiądzie. Albo w pozycji leżącej na brzuchu. Albo w innej pozycji, która by była dla niego wygodna, a on mógłby zachować takie naturalne krzywizny kręgosłupa, głowę trzymać w miarę prosto, jako przedłużenie kręgosłupa. Jeżeli wygląda naturalnie, to jest już zdecydowanie lepiej, niż jak jest taki przykurczony. Bo wówczas te zmiany negatywne się pogłębiają. Więc jak najbardziej, po pierwsze ruch spowoduje, że dziecko samo w sobie będzie przyjmować lepszą pozycję, a jeżeli nie przyjmuje, to poprawiamy. Ale nie ma tutaj takiej złotej zasady. Każdy fotel jest inny, każde krzesło jest inne. Po prostu elastycznie podchodzimy do tego i zwracamy uwagę na to, żeby dziecko się nie garbiło, bo dziecko może się zapominać. To jest duża rola rodzica, opiekuna w szkole.

Myślę, że my też jako dorośli często zapominamy o tym i stąd wynikają nasze problemy zdrowotne, a potem latamy do fizjoterapeutów i innych specjalistów. Ale bardzo mnie też zaciekawiło to, co powiedziałeś, żeby to był ruch bez takiego nacisku, że musi być wszystko poprawnie wykonane. Bo wyobrażam sobie, że rodzice mogą się martwić, że na przykład moje dziecko biega, ale ja nie wiem, czy ono biega właściwie, nikt tego nie sprawdzi. Ale rozumiem, że mamy się o to nie martwić, po prostu zaufać temu procesowi, temu, że jego mięśnie mają się wzmocnić, tak? I po prostu odpuścić może to ciśnienie takie, żeby wszystko kontrolować. A z drugiej strony możemy udać się np. do trenera, żeby objaśnił dziecku, jak ono ma np. ćwiczyć.

Jeżeli zadziałamy odpowiednio wcześnie, to być może nie trzeba będzie dziecka korygować. Dzieci w wieku dwóch, trzech lat idealnie pokazują wzorce ruchowe. Dopiero dłuższe siedzenie to zaburza. I jeżeli od początku będziemy dziecko interesować ruchem, to te wzorce się nie zepsują i nie będzie konieczności uczęszczania na zajęcia przygotowania motorycznego, na korektywę i poprawiania tego. Natomiast jeżeli dziecko ma 10-11 lat i my dopiero teraz zauważamy ten problem, już są jakieś dysfunkcje, są wady postawy, dziecko biega w nieprawidłowy sposób, technika wykonania ćwiczeń, wzorce ruchowe są nieprawidłowe, no to wówczas lepiej, żeby się jakkolwiek ruszało, niż jakby miałoby się w ogóle nie ruszać. Ale jeżeli już pojawi się na przykład na zajęciach przygotowania motorycznego, to na pewno dostanie wskazówki i tam będzie ten ruch poprawiany. Także wiadomym jest, że rodzic nie jest w stanie w większości przypadków zadbać o te wzorce ruchowe, odpowiednio ich nauczyć periodyzując tę naukę i wybierając odpowiednie ćwiczenia, więc lepiej żeby zachęcał do jakiegokolwiek ruchu. Natomiast jeżeli już przyprowadzi do takiego centrum przygotowania motorycznego czy na jakieś zajęcia korektywy, czy zajęcia jakiegokolwiek sportu…. Judo jest bardzo dobrym ogólnorozwojowym sportem na przykład, ale też inne sporty walki, sporty drużynowe. Wówczas trenerzy, specjaliści na pewno te wzorce ruchowe poprawią. Oczywiście im większa grupa, na przykład w sportach drużynowych, tym trenerowi jest trudniej skupić się na konkretnej jednostce. Więc my jako rodzice musimy pamiętać, że ruch to jest podstawa, natomiast zwracamy uwagę na dysfunkcje i pytamy trenerów, co można z tym zrobić. Najlepiej zindywidualizować program dla takiego młodego człowieka, bo jeżeli teraz już ma dziecko 11-12 lat i od kilku lat te zmiany się pogłębiają, to już mocno jest do tego przyzwyczajone. Więc trzeba będzie dużo popracować i w dłuższym okresie nad tym, żeby wyrównać to i spowodować pozytywne zmiany, przywrócenie prawidłowych wzorców ruchowych.

A jeżeli nasze dziecko, nasz nastolatek ma te niewłaściwe wzorce i one się w nim zakodowały już od dłuższego czasu, to rozumiem, że zawsze jest szansa, żeby to naprawić?

Wzorce ruchowe jako takie myślę, że można poprawić w większości przypadków. Natomiast gorzej z wadami postawy. No bo jeżeli do pełnego wieku tych wad postawy nie zniwelujemy, do wieku kilkunastu lat, w zależności w którym obszarze, no ale 15-16 roku życia, no to później już takiej możliwości nie będzie.

Czyli później jest trudniej?

Możemy wówczas wzmacniać mięśnie, które odpowiadają za odpowiednie ustawienie konkretnych elementów naszego ciała. Mięśnie okołołopatkowe, tak żeby odpowiednio je ustawić, przytrzymać w prawidłowej pozycji. Mięśnie pośladkowe, tak żeby kolana nie schodziły do środka. Jesteśmy w stanie to później korygować. Natomiast kościec rozwinął się już w taki a nie inny sposób i tego nie zmienimy. Największy problem jest w obszarze kręgosłupa. No bo wówczas już skolioza, zniesione naturalne krzywizny czy zniesiona lordoza bardzo często się zdarzają u młodzieży poprzez aktualny sposób siedzenia w ławkach. Poprzez długotrwałe siedzenie oni wypracowują błędny wzorzec. No i ta lordoza lędźwiowa jest często zniesiona, czasami pogłębiona. Jest to bardzo newralgiczne miejsce. No i właściwie niektórzy z naszych słuchaczy mogą się zastanowić, czy to, o czym mówimy, jest na pewno tak ważne. Bo młodzież nawet jak nie będzie miała dobrych wzorców, nie będzie szybko biegać, nie będzie dobrymi sportowcami, bo nie każdy musi być, to czy to może powodować jakiś dodatkowy problem. A może właśnie to będą problemy w obszarze np. dolnego odcinka kręgosłupa, bo już w wieku dwudziestu kilku lat mamy teraz zawodników, sportowców, ale też zwykłych amatorów, którzy przechodzą na treningi personalne, u których pojawia się coś takiego jak dyskopatia. Jest to choroba. Jej objawy coraz bardziej doskwierają młodym ludziom. Polegają one na uniemożliwianiu biegania, bo pojawia się ból. Bo dyski, czyli krążki międzykręgowe w takim ustawieniu kręgosłupa np. przy zniesionej lordozie, wielokrotnie źle obciążane przy złym schylaniu, z czasem wysuwają się. One są ograniczone takim pierścieniem włóknistym i z czasem ten pierścień traci swoje właściwości. Te krążki międzykręgowe naciskają na połączenia nerwowe, na struktury, które idą w kierunku naszych kończyn. I dzisiaj dużo z naszych klientów w wieku dwudziestu kilku lat, poprzez to, że mają zniesione te krzywizny anatomiczne kręgosłupa, nieprawidłowo wykonywały różne ćwiczenia do tej pory, dzisiaj mają duże problemy nawet z poruszaniem się, chodzeniem czy bieganiem. Więc to może dotknąć każdego. Oczywiście nie każda deformacja spowoduje w wieku dwudziestu kilku lat bardzo duże problemy. Ale zwróćmy na to uwagę, to jest dopiero wiek dwudziestu kilku lat. A my patrzymy na życie człowieka całościowo. Co będzie, jak te roczniki, które teraz mają problemy w wieku dwudziestu kilku lat, będą miały trzydzieści, czterdzieści, pięćdziesiąt? Tak jak my widzimy, że te problemy, które dzisiaj na przykład zaczynają się w wieku pięćdziesięciu, sześćdziesięciu lat z bólami w wielu miejscach ciała, to być może będą się zaczynać już w wieku trzydziestu, u tego pokolenia, które za chwilę w ten wiek będzie wchodzić. Więc to są rzeczy, które warto, żebyśmy jako społeczeństwo zauważyli. Coraz bardziej zauważają takie organy państwowe, międzynarodowe, światowa organizacja zdrowia, Ministerstwo Zdrowia czy też instytucje Unii Europejskiej. Na przykład Ministerstwo Zdrowia wprowadziło teraz bezpłatny program badania stóp do 2025 roku u młodzieży. No bo stopa jako podpora często jest pierwszym problemem i tam się pojawia płaskostopie, koślawienie stawów skokowych i to powoduje dalsze zmiany.

Może byśmy powiedzieli, gdzie może rodzic pójść i to sprawdzić. To się odbywa w szkole, w przychodni?

Ten program badania stóp? Na stronie Ministerstwa Zdrowia jest lista placówek, do których można się zgłosić na takie darmowe badania. One mają trwać jeszcze do 2025 roku. Zaczęły się w sierpniu 2023 roku. Czyli jeszcze trochę czasu jest. No i właśnie te badania, ten program w ogóle związany jest z tym, że te instytucje zauważają powoli ten problem. Ten problem, że tryb siedzący powoduje duże dysfunkcje w funkcjonowaniu i wady postawy u młodzieży. Możemy przeczytać na stronie Ministerstwa Zdrowia, że według badań Instytutu Matki i Dziecka 90% młodzieży w Polsce już ma wady postawy w obszarze kręgosłupa, kolan i stóp.

To jest przerażające. Z punktu widzenia rodzica warto się tym tematem zainteresować. Mam takie wrażenie, że na tyle rzeczy musimy zwracać uwagę, że czasami rodzice naprawdę są już po prostu zmęczeni niektórymi tematami, ale myślę, że to jest taki temat, którego warto nie zaniedbywać i się nim zająć i jemu po prostu przyjrzeć i zobaczyć, czy z naszym dzieckiem jest wszystko ok. Bo jeżeli możemy pomóc i zareagować, to po prostu warto to zrobić, żeby jemu było łatwiej w życiu i w przyszłości. Bo tak jak powiedziałeś, wiąże się to z bólem na przykład. A wolelibyśmy, żeby nasze dziecko nie cierpiało. Powiedz mi, jak wygląda z twojego punktu widzenia chęć albo niechęć młodych ludzi do sportu? Chęć uczestniczenia albo po prostu niechęć, wycofanie się? Jak to wygląda?

Chęć jest duża, jeżeli dziecko jest zainteresowane daną dyscypliną. Na przykład przechodzi do nas na zajęcia, bo słabo mu idzie w jego dyscyplinie, a my się zajmujemy przygotowaniem motorycznym, czyli teoretycznie poprawiamy jego zdolności ruchowe, żeby on był lepszy w swojej dyscyplinie. I my tutaj zaczynamy ten proces, tak jak mówiliśmy wcześniej, od podstaw budowania jego wzorców, poprawy dynamiki, szybkości i tego typu elementów motorycznych. Natomiast jest też młodzież, która jest przyprowadzana do nas na zajęcia lub zajęcia innych dyscyplin sportowych troszeczkę z przymusu, żeby coś zaczęli robić. I szuka się. Być może to jest dobry pomysł, bo jakąś dyscyplinę trzeba dziecku znaleźć. Niech próbuje najpierw tego, później czegoś jeszcze innego, tych sportów do wyboru mamy dużo. Najlepszym rozwiązaniem byłoby pójście za tym, co dziecko lubi, nawet jakimś małym elementem. Jeżeli w jakiejkolwiek małej rzeczy związanej z sportem czuje się dobrze, to żeby w tę stronę go popchnąć. Bo z tą chęcią do aktywności jest też tak, że jest ona na początku, jest taki zapał. Natomiast w dłuższym terminie zawsze następuje powrót do urządzenia elektronicznego, do smartfona. I nawet podczas zajęć dzieci już myślą o tym, że tam koledzy w komputerach zabijają jakieś potwory, a oni tutaj są na zajęciach. My to czasami odczuwamy. Czasami nawet oni to werbalizują. Na pytanie, co teraz chciałby robić, bo możemy na koniec zrobić jakąś fajną zabawę, to czasami pojawia się taka informacja, że on teraz to już by chciał pograć w jakąś grę. Szczególnie u młodszych, tych bardziej szczerych dzieci. Starsze starają się skrywać. Ale jak się dopyta starsze dzieci, co robią w czasie wolnym, czy mają jakieś hobby, to tego hobby raczej nie ma, a jak dopytam, co robią, to codziennie po kilka godzin grają w gry. Czyli to nie jest problem tylko smartfonów, ale też ogólnie urządzeń multimedialnych. Bo to są urządzenia, które bardzo przyciągają, uzależniają wręcz. No i tutaj też myślę, że instytucje powinny się tym zająć, żeby rodzicom uzmysławiać, że to jest uzależnienie na podobnym poziomie, w podobnym obszarze, jeżeli chodzi o działanie naszego mózgu, jak uzależnienia takie bardzo poważne jak alkohol, narkotyki. I odpowiednie, szybkie zadziałanie teraz, jakiś program, jakaś kampania społeczna na temat stosowania chociaż tych zaleceń światowej organizacji zdrowia. Codziennie po godzince, trzy razy w tygodniu jakiś element treningu oporowego w formie oczywiście dowolnej. Może być cokolwiek, żeby dziecko miało utrudnione życie. Taka drobna zmiana spowoduje u nich już pierwsze efekty i być może zniweluje to uzależnienie od urządzeń multimedialnych.

Pytam o tę chęć i niechęć dlatego, że wielu rodziców myśli, że jeżeli dziecko ma na przykład WF w szkole, no to to wystarczy. Ale też wiemy o tym, że często dzieci mają zwolnienie z WF-u, bo nie są chętne do uczestniczenia w nim. Zastanawiałam się, z czego może to wynikać, ta niechęć do WF-u. Mam jakieś swoje przemyślenia, nie wiem na ile one są zgodne ze statystykami, ale myślę, że to też jest kwestia tego, jak te WF-y są prowadzone. Ale tak jak powiedziałeś, myślę, że warto, żeby nasze dziecko szukało tego, co go interesuje. I wtedy może po prostu polubi sport.

Dokładnie tak. Zajęcia wychowania fizycznego mają jakiś swój konkretny program. Mówię o tych zajęciach w szkole. Nauczyciele podejrzewam, że są mocno zobowiązani do przestrzegania tych reguł. A być może rzeczywiście dobrym pomysłem byłoby przekształcenie tych lekcji w taką fajną zabawę dla dzieci. Żeby każde z nich wspominało te zajęcia dobrze i żeby nikt nie chciał, żeby dzieci się wzbraniały przed tym, żeby nie mogły uczestniczyć. Na przykład nasi trenerzy w centrum przygotowania motorycznego wygłupiają się, naprawdę stają na głowie. Mówię o zajęciach z małymi dziećmi, żeby je zainteresować. Te zajęcia nie wyglądają często jak treningi. Często jest to po prostu zabawa w jakieś zabieranie szarf, w granie w kółko i krzyżyk jakimiś przedmiotami na podłodze, gdzie trzeba do nich dobiec, ułożyć i później następna drużyna im zmienia. Jest przy tym dużo śmiechu. No i być może w ten sposób też powinny wyglądać lekcje wychowania fizycznego. Bez takiej presji, że trzeba dokładnie nauczyć się techniki dwutaktu. Bo nie każde dziecko, tym bardziej przy aktualnych problemach, będzie w stanie tym wymaganiom sprostać. I to może być dla nich stresujące. Z tego też może wynikać, że dzieci chcą mieć zwolnienia. Bo często zwolnienia są wypisywane dlatego właśnie, że dzieci nie chcą uczestniczyć w tych zajęciach. Jeżeli zmienimy patrzenie na to i lekcje WF-u będą wyglądały tak, jak te zajęcia korektywy, gdzie u nas trenerzy naprawdę starają się, żeby było zabawnie, to być może też zupełnie zmieni się ich postrzeganie. To by było fantastyczne.

To by było fantastyczne, to prawda. To też jest kwestia podejścia osoby, która prowadzi te zajęcia. Bo wyobrażam sobie, że dzieci, które gorzej sobie radzą na przykład w sporcie, mogą czuć się niekomfortowo, tak na uboczu gdzieś i nie chcą przeżywać trudnych emocji. Nie chcą czuć się odsunięte z grupy albo poza nią, albo czuć się gorsze. Od razu przyszło mi do głowy na przykład granie w siatkówkę cały czas. To jest coś, co ja miałam w liceum, czyli ta siatkówka była non stop. Więc jeżeli ja byłam kiepska w siatkówkę, no to już byłam na starcie przegrana. Wyobrażam sobie, że dziecko, które jest wybierane non stop jako ostatnie do drużyny, może się z tym czuć po prostu źle, więc może warto by było mu w tym czasie zaproponować inną opcję.

Czyli pójść w stronę indywidualizacji tych zajęć, stworzenia jakichś mniejszych grup.

Na przykład.

Zapewne tak, nie wiem, na ile jest to możliwe w szkole. Czy klasę w ten sposób można podzielić. Ale jak najbardziej w tę stronę należy iść. Właściwie, rozpoczynając pracę, ja skończyłem studia przygotowania motorycznego w 2016 roku, myślałem, że będę pracował nad szybkością, mocą, nad poprawieniem parametrów typowo sportowych u naprawdę silnej, zaawansowanej sportowo młodzieży. Rzeczywistość pokazała, że dużo więcej osób na przygotowanie motoryczne przychodzi, żeby zbudować podstawy. I my realizujemy na zajęciach korektywy, przygotowania motorycznego dla dzieci troszeczkę właśnie taki WF. Realizujemy zabawy, wprowadzamy elementy zabawowe i w te zabawy wplatamy jakieś pokonywanie przeszkód. Jakieś bodźce, które rozwiną ruchowo dzieci, a gdyby właśnie wychowanie fizyczne w szkole tak wyglądało, to być może my dostawalibyśmy zupełnie inny materiał do pracy. Te dzieci byłyby na zupełnie innym poziomie sprawności. Na jesieni zeszłego roku byłem w Hiszpanii na stażu przygotowania motorycznego i tam zwróciłem uwagę, w pierwszych dniach byłem tym zniesmaczony, że oni nie pracują nad tymi podstawami, nad wzorcami ruchowymi i tak dalej i dopiero później, jak byłem już w kolejnej placówce, w kolejnym klubie, to zobaczyłem, że jest to związane z tym, że nawet najmłodsze roczniki przychodzą już z zupełnie innym bazą startową. Wiąże się to z klimatem, ale też z tym, że tam jest taki vibe na ruszanie się, na sport. Dzieci to uwielbiają. I to może się wiązać z tym, że tam jest dużo dłużej ciepło, takich miesiącu typowo zimnych, może jest grudzień, styczeń, luty, może dwa, trzy, ale też nie są tak zimne jak u nas i to powoduje, że jest więcej możliwości. Natomiast u nas musimy chyba to wprowadzić instytucjonalnie. Musimy nad tym systemowo bardziej zadziałać. Będąc w Hiszpanii obserwowałem zupełnie inne treningi. Przygotowanie motoryczne jako takie, które my realizujemy, czyli podstawy i budowanie wzorców, tam w ogóle tego nie ma. Akurat to był staż w klubach piłkarskich. Więc widziałem cały czas pracę. Jeżeli to były jednostki przygotowania motorycznego, to praca była już z piłką i z przeciwnikiem, były realizowane formy takich małych gier, gdzie cały czas była narzucona presja. Czyli młodzi sportowcy już od początku mogą zaczynać realizować trening, który u nas dopiero po jakimś czasie, po zbudowaniu wzorców ruchowych, dzieci mogą wykonywać prawidłowo i efektywnie. Więc w takiej drobnej rzeczy różnice między tym, jaki materiał dostają trenerzy w klubach sportowych w Hiszpanii a w Polsce, to też dowód anegdotyczny. Ja porównałem jakąś grupę kilku roczników z kilku klubów, ale badania to potwierdzają, że młodzież w Polsce ma ten problem zbyt dużej ilości czasu spędzanego w pozycji siedzącej.

Zastanawiam się z czego to wynika. Już pomijam fakt taki czysto rozrywkowy, bo rozumiem, że na całym świecie ludzie mają dostęp do nowych technologii, ale jak to u nas w Polsce jest, że widzisz takie różnice, że przychodzi do Ciebie na przykład właśnie dziecko, które interesuje się sportem, które chce, ale jest na zupełnie innym poziomie, niż jego rówieśnik w innym kraju.

To się wiąże właśnie to z tą bazą, którą tamte dzieci wypracowują poprzez spontaniczną aktywność, czyli to, co u nas było w latach 70., 80., kiedy podwórka były pełne bawiących się dzieci. Wręcz były stawiane zakazy, zakaz gry w piłkę. Dorośli krzyczeli na dzieci i zabraniali im pewnych zabaw, trzeba było dziecko trzymać w domu siłą, żeby nie wychodziło uprawiać jakichś dyscyplin sportowych na dworzu. To być może w dużym stopniu pozostało w tych krajach, gdzie jest troszeczkę cieplej, a być może w niektórych krajach po prostu kultura ruchu jest inna. Być może jest to też związane z tym, jak żyją dorośli, bo dziecko jest odbiciem tego, co robią rodzice, co robią inni dorośli, co robią nauczyciele w szkole, naśladują. Więc to być może też jest powodem tak czy inaczej. W bardzo łatwy sposób, jeżeli się tym teraz na tym etapie zainteresujemy, możemy jako społeczeństwo odnieść bardzo duże korzyści z wprowadzenia tych zasad, ograniczenia siedzącego trybu życia i zainteresowania młodzieży ruchem. A właściwie, może źle powiedziałem, zainteresowania młodzieży ruchem, pobudzenia ich do tego, żeby pokochali ruch.

Powiedziałaś o tej pogodzie, o tym klimacie i ja cały czas myślę o tym. Ok, u nas w Polsce jest chłodniej, krócej jest lato, ale jednak są też sporty zimowe. Może do tego powinniśmy też zachęcać dzieci.

Ciężko mi powiedzieć, czy dałoby to efekt pozytywny. To znaczy, jak najbardziej w okresie zimowym, jeżeli warunki pozwolą, jakikolwiek ruch jest ok. Natomiast mamy o tyle pecha, że ten okres zimowy też nie zawsze sprzyja uprawianiu sportów zimowych. Nie wiem, to trzeba by też sprawdzić, ile tych dni ze śniegiem jest w trakcie zimy. Myślę, że jakikolwiek ruch to podstawa, a w które sporty pójdą dzieci, to już jest drugi krok, w który rodzice będą mogli ingerować. Jako pierwsze, jakikolwiek ruch.

A powiedz mi, jak rodzic powinien wybrać trenera dla swojego dziecka? Na co zwrócić uwagę?

Trenera w klubie sportowym, gdzie swoją dyscyplinę będzie ćwiczył? Trenerzy powinni się znać nie tylko na trenowaniu danej dyscyplin sportowej, ale też na kształtowaniu podstawowych wzorców. Więc jeżeli mamy możliwość wybrać klub, to myślę, że pomoże taki marketing szeptany. Zapytać znajomych, jak to wygląda. Ważną rzeczą, jeżeli już poruszamy ten problem, u trenerów sportowych jest to, że presja oczekiwań rodziców wymusza na nich trenowanie młodzieży pod osiągnięcie wyniku sportowego, już teraz, w wieku 10-11 lat. A to może mieć bardzo złe konsekwencje. Jeżeli trener chce mieć wynik sportowy, dobre wyniki, dobre rezultaty, żeby jego drużyny wygrywały, mówię o sportach drużynowych, to wówczas premiowani będą zawodnicy, którzy troszkę szybciej dojrzewają. Oni będą już teraz więksi, silniejsi i w sportach drużynowych w przeważającej większości oni będą dominować. Natomiast całość procesu treningowego nie będzie skupiać się na tym, żeby poprawiać takie podstawowe wzorce ruchowe i budować to, żeby oni mieli wyniki sportowe za 10-15 lat, tylko będą promować kształtowanie taktyki drużyny w taki sposób, żeby ta młodzież, która szybko dojrzała, mogła to wykorzystać i w tym momencie realizować cele, strzelać bramki, zdobywać punkty i wygrywać mecze dla swojego zespołu. Być może to, żeby porozmawiać z trenerem, jak on to widzi, ale też sam w sobie trener czasami będzie podprogowo dostawał informacje od rodziców, poprzez ich niezadowolenie ze słabych wyników i może nawet przy dobrych chęciach ostatecznie ten proces treningowy popychać w złą stronę.

O, ciekawe.

Mówi się o czymś takim jak klub oszalałych rodziców, który jest często problemem dla trenerów dyscyplin sportowych, gdyż czują oni presję na wynik tu i teraz, natomiast teoretycznie z młodzieżą powinniśmy pracować tak, żeby wyniki sportowe były w przyszłości. Na ten moment, to ma być prawidłowy, zdrowy rozwój. A właśnie ta presja rodziców, którzy już teraz by chcieli, powoduje, że trenerzy popełniają błędy w procesie treningowym. Więc to działa w dwie strony. Od wszystkich, i od rodziców i od trenerów wymaga to spokojnego podejścia. Zostawienie tego samemu sobie może nie przynieść dobrych efektów, więc tutaj te instytucje, które już powoli zaczynają się tym zajmować, powinny jeszcze mocniej ingerować w te procesy – i w lekcje wychowania fizycznego w szkole, i w kampanie społeczne na temat zmniejszenia ilości czasu w pozycji siedzącej oraz na temat minimum aktywności ruchowej. I wówczas to może przynieść najlepsze efekty.

Zapytałam o trenera, bo wyobrażam sobie, że taki trener dla młodego człowieka może być też autorytetem. I na tym poziomie ta relacja jest moim zdaniem ważna. To co powiedziałeś o rodzicach też jest bardzo ciekawe, że my rodzice tak bardzo chcemy, żeby naszemu dziecku było dobrze, że czasami chcemy aż za bardzo. I może warto by było zaufać temu trenerowi, że on wie, co robi. I trochę się zdystansować.

Tak, zdecydowanie. Zaufać, rozmawiać. To tak samo, jak z edukacją jako taką, jeżeli chodzi o przedmioty szkolne. Warto elastycznie do tego podchodzić i kontakt z nauczycielem powinien być częsty, ale ze zrozumieniem jednej i drugiej strony. No bo możliwości dzieci są różne, u jednych wyglądają zupełnie inaczej niż możliwości tych bardziej utalentowanych. To samo jest w piłce nożnej. I to samo się tyczy też wówczas trenera czy nauczyciela w szkole. Rodzic powinien utrzymywać zrozumienie dla jego roli, gdzie on musi to połączyć. Różne charaktery, różne poziomy talentu do danej formy, czy do danego przedmiotu w szkole, czy do danego sportu. I taki nauczyciel, będący autorytetem czy trener w szkole będący autorytetem to jest najlepsze, co może się przytrafić rodzicowi. I wówczas rzeczywiście efekty mogą być jeszcze lepsze, tylko że wymaga to cały czas elastycznego podejścia i kontaktu, żeby wszystko szło w dobrą stronę. Warto się dokształcać w kwestii tego, jak to powinno wyglądać, jeżeli chodzi o trening sportowy, żebyśmy sami też byli w stanie rozmawiać z trenerem, ewentualnie coś doradzać ze swojego spojrzenia, żeby zindywidualizować ten proces. Tym bardziej jeżeli już wcześniej są jakieś problemy, dysfunkcje, żeby wyprowadzić to w dobrą stronę, no to koniecznym będzie takie dwustronne zrozumienie między rodzicem a trenerem.

Czyli po prostu współpraca na rzecz dobra dziecka.

Dokładnie.

Powiedz mi, jeżeli nasze dziecko jest zainteresowane jakimś sportem i my go zapiszemy, ale potem chce zrezygnować i pójść na coś innego, to czy powinniśmy go namawiać albo przekonywać, że jeżeli już włożyłeś wysiłek, pracę, no to może spróbuj kontynuować to, co zacząłeś? Czy raczej pozwolić dzieciom sprawdzać, co je fascynuje i próbować?

To zależy od wielu czynników. Są też różne sytuacje. Rodzic musi sam zdecydować w takim momencie kariery czy przygody ze sportem dziecka jak postąpić. Ale najważniejszy jest dobrostan młodego człowieka, żeby on z tym się czuł dobrze. Zresztą każdy rodzic zdaje sobie w dzisiejszych czasach sprawę z problemów takich mentalnych, jakie czasami ma młodzież w dzisiejszych czasach. Dlatego elastyczność. Tak jak przy kontakcie z trenerem, tak samo przy kontakcie z dzieckiem. Zrozumienie i elastyczności.

Czyli cały czas słuchamy, jesteśmy otwarci i próbujemy robić tak, żeby było jak najlepiej. Wyobrażam sobie, że to też dla rodzica jest trudne. Chciałabym, żeby to, co wybrzmiało z naszej dzisiejszej rozmowy, wybrzmiało raz jeszcze. Czyli sprawdzajmy naprawdę, jak nasze dziecko podnosi przedmioty, wstaje. Zwracajmy uwagę, jak się porusza. Niech ma dużo tego ruchu. Nawet to minimum, o którym powiedziałeś, niech będzie zachowane.

Tak, jeżeli chodzi o to minimum, to jest bardzo ważne. Jeżeli chodzi natomiast o te wzorce, jeżeli rodzic nie wie, jakie one powinny być, to stworzyliśmy taki poradnik, takie infografiki. Nawet nie trzeba się wczytywać specjalnie, jest to wszystko pokazane. W jaki sposób dziecko powinno się schylać, w którym miejscu ciała ten ruch powinien się odbywać. I myślę, że link…

Załączymy pod filmem.

Tak, link do tych poradników załączymy. Bo być może rzeczywiście nie dla każdego jest oczywiste, jak to powinno wyglądać. Dużo osób nie ma czasu, żeby tę wiedzę zgłębiać, szukać informacji o prawidłowych wzorcach. I jeżeli ktoś nie jest związany ze sportem to wówczas może nie być mu tak łatwo zauważyć te prawidłowe i nieprawidłowe wzorce. Więc jak najbardziej warto się posilić tymi poradnikami. A co do tych zaleceń odnośnie minimum aktywności ruchowej. Jest to dostępne w internecie w wielu miejscach. Warto sobie zapisać, co w tej kwestii zaleca światowa organizacja zdrowia. I trzymanie się tych zasad od wczesnego etapu może spowodować, że nie będzie konieczności korygowania później.

I to jest bardzo ważne. Bo chodzi przede wszystkim o to, żeby naszym dzieciom żyło się dobrze. Żyło się lepiej i żeby jak najmniej złego ich spotykało. Zwłaszcza jeżeli możemy coś z tym zrobić, to po prostu to zróbmy.

Tak, pamiętajmy, że multimedia, elektronika i zdobycze technologii nie są niczym złym. Są fantastyczną możliwością rozwoju. A dzieci, korzystając z nich, mogą osiągać wielkie rzeczy już teraz. Mogą budować sobie bazę wiedzy na przyszłość. Najprawdopodobniej to pokolenie, które teraz rośnie w otoczeniu smartfonów i innych urządzeń multimedialnych, internetu mobilnego przede wszystkim, będzie od nas dużo, dużo mądrzejsze pod takimi względami, z których my sobie nawet nie zdajemy pewnie sprawy. Pod względem tego, jak rozumieją, jak szybko łapią jakieś elementy multimedialne. Oni będą tę sztuczną inteligencję za chwilę wykorzystywać tak, że my nigdy nie będziemy w stanie sobie z tym poradzić. To będzie podobna relacja, jak obsługa komórek przez pokolenie naszych dziadków, a przez nas. Więc nie należy się na urządzenia elektroniczne obrażać. Nie chciałbym, żeby wybrzmiało coś takiego z naszej rozmowy, bo to jest bardzo dobre, że dzieci mają możliwość korzystać z urządzeń multimedialnych, tylko warto narzucić limity siedzenia, limity korzystania z tego i kontrolę chyba też korzystania, ale to już nie na rozmowę ze mną pewnie, tylko z jakimiś specjalistami od tego.

Już właśnie mieliśmy taką rozmowę o bezpieczeństwie w sieci. I tam też myślę, że doszliśmy właśnie do takich wniosków, że najważniejszy jest po prostu balans. Żeby to gdzieś wyważyć.

Tak, dokładnie tak. Czerpać z tych pozytywnych rzeczy, które dają nam urządzenie multimedialne, internet mobilny i smartfony, natomiast unikać i ograniczać te wszystkie negatywne. Jeżeli dziecka nie ukierunkujemy, to naturalnym u niego będzie droga w kierunku łatwizny, bo tak działamy jako ludzie. To jest pewnego rodzaju atawizm. No i jeżeli my nic nie zrobimy, nie ukierunkujemy go, nie ograniczymy, no to wówczas on pewnie z tymi urządzeniami pójdzie w złą stronę. Natomiast jeżeli zadziałamy i stworzymy odpowiednie ramy, w których on ma się poruszać, korzystając z tych urządzeń, to może nawet jeżeli chodzi o aktywność ruchową, zdolności ruchowe, młodzież i dzisiejsze rosnące pokolenie dorastające będzie jeszcze lepsze. Bo my teraz mówimy, że są gorsze wyniki, ale to nie jest też tak do końca. Patrząc na przeciętne wyniki, na średnią, jak najbardziej schodzimy w dół. W latach 70., 80. to wyglądało tak, że dzieci trenujące jakąś dyscyplinę i nie trenujące pod względem zdolności ruchowych, sprawności fizycznej były bardzo blisko siebie. Te wykresy szły równolegle i między nimi była minimalna różnica. Natomiast teraz dzieci trenujące są bardzo sprawne, jeżeli rodzic odpowiednio o to dba. Z nowymi możliwościami, właśnie smartfonami, możliwością pomiaru,  zegarkami mierzącymi puls, z GPS-ami wmontowanymi w kamizelki u młodych piłkarzy my dokładnie wiemy, ile przebiegł, z jaką prędkością, jaką maksymalną prędkość osiągnął. Więc poprawia się sprawność ruchowa młodzieży trenującej, natomiast u nie trenującej spada. Czyli tak, jak wcześniej te linie szły równolegle bardzo blisko siebie, tak teraz jedna poszła w górę, to są dzieci trenujące, a druga zdecydowanie w dół.

Czyli po prostu warto zadbać o to, żeby nasze dzieci miały ruch.

Dokładnie tak. I nie obrażać się na urządzenia multimedialne, tylko je w prawidłowy sposób wykorzystać.

Filip, bardzo ci dziękuję za tę rozmowę. Myślę, że dużo cennych rzeczy padło i mam nadzieję, że nasi słuchacze i osoby, które nas oglądają, wyniosą z tej rozmowy coś dla siebie.

Również bardzo dziękuję. Bardzo mi było miło.

Inne odcinki również mogą cię zainteresować!