Coraz więcej uczniów nie radzi sobie z nauką, te problemy zaczynają się w 7 klasie i mimo szczerych chęci, nie każdy rodzic wie jak sprawnie pomóc dziecku.
To zagadnienie dotyczy wielu rodzin, nawet takich, których dzieci do momentu rozpoczęcia siódmej klasy przynosiły świadectwa z czerwonym paskiem i nierzadko otrzymywały stypendium. Motywacja do nauki była na tyle wysoka, że rodzice nie musieli sprawdzać odrobionych lekcji, czy pilnować terminów sprawdzianów. Wszystko szło gładko, pozostawała duma i wiele powodów do pochwał.
Problemy dziecka w szkole
Tym bardziej mało zrozumiałe są kłopoty w nauce, które pojawiły się w siódmej klasie, można śmiało powiedzieć, że zupełnie znienacka zaskakując swoją siłą i poziomem złożoności. Łatwo zauważyć, że większość dzieci jest jednocześnie bardziej nerwowa, mniej zmotywowana do nauki. Po prostu przeciążona szkołą, zarówno liczbą lekcji, jak i pracami domowymi, nie mówiąc o ciągłych kartkówkach i sprawdzianach. O ile ryzyko powtarzania klasy jest niewielkie, o tyle codziennością stały się słabe oceny i ogólne przemęczenie. Jako rodzice chcemy pomóc, ale nie wiemy jak można to zrobić szybko i jednocześnie skutecznie..
W większości rodzin sytuacja ekonomiczna nie pozwala na kosztowne korepetycje z więcej niż jednego przedmiotu, dlatego najczęściej jeden z rodziców spędza godziny na tłumaczeniu i przygotowaniu dziecka do sprawdzianów, co niestety skutecznie wydłuża czas nauki. Irytują się i rodzice i dzieci, bo nie o to przecież chodzi w edukacji, aby uczyć się od rana do wieczora. Wolniej lub szybciej dochodzi do momentu, w którym prawie każdy dorosły zaczyna zastanawiać się nad rolą szkoły i nad zakresem tematów, które uczniowie muszą przyswoić. Często łapiemy się na tym, że nasze „osobiste” dziecko ma więcej obowiązków i dłużej „pracuje” niż my.
Jak pomóc dziecku w szkole?
Wszystko to jest smutną codziennością, „najprawdziwszą prawdą”, która nie tylko obnaża problemy współczesnej edukacji, ale stwarza realne zagrożenie dla zdrowia psychicznego polskich uczniów, samooceny i wiary we własne możliwości…wiary, która jak nas uczono, przenosi przecież góry.
Ile kosztują korepetycje?
Zastanówmy się jak pomóc najefektywniej i pierwsze, co przychodzi większości z nas do głowy, to korepetycje. W polskiej rzeczywistości, zwłaszcza post covidowej, korepetycje są niezwykle powszechnym zjawiskiem. Rynek korepetycji i korepetytorów rozrósł się wkraczając w strefę online, gdzie nie istnieje pojęcie granic. Uczeń z Warszawy może korzystać z wiedzy korepetytora znajdującego się „na drugim końcu świata”. Dzięki temu uczniowie z niewielkich miejscowości, tam gdzie oferta korepetycji była raczej skromna albo żadna, teraz mają teoretycznie nieograniczony dostęp do zajęć wspomagających naukę.
No właśnie…teoretycznie, słowo to na przekór logice, dotyczy również dużych aglomeracji. Niestety koszt godziny korepetycji pogalopował w górę z momentem wprowadzenia szkół w system pracy zdalnej. Obecnie średnia cena korepetycji z matematyki to 100 zł, a nie brakuje korepetytorów liczących sobie nawet 200 zł za godzinę zegarową i to niezależnie czy chodzi o zakres szkoły podstawowej, czy przygotowanie do matury. Tu pojawia się zasadniczy problem dostępności korepetycji, nawet przy niewielkim koszcie typu 60 zł za godzinę i założeniu, że uczeń potrzebuje 1,5 godziny tygodniowo takich zajęć, to w skali miesiąca budżet domowy zostaje obciążony o kolejne 360 zł. Oczywiście zakładając, że dziecko ma kłopoty z jednym przedmiotem. Patrząc jednak na statystyki średnich ocen z przedmiotów, to problem niezadowalających wyników dotyczy więcej niż jednego przedmiotu. Liderami rankingu wg. deklaracji uczniów 8 klasy są: matematyka, angielski i fizyka.
Skala problemu z zapewnieniem dziecku zajęć wyrównawczych lub przygotowujących do egzaminów wykracza również poza sferę ekonomiczną. Dodatkowe zajęcia z wielu przedmiotów, to nadprogramowy czas spędzony na nauce. Czyli koło zamyka się, a my rodzice zaczynamy kręcić się nie widząc skutecznego rozwiązania dotyczącego przeładowania dziecka nauką, braku czasu na hobby, odpoczynek i inne zajęcia domowe. Wyjazdy weekendowe spadają na dalszy plan, bo przecież dziecko ma dwa sprawdziany i trzy kartkówki w nadchodzącym tygodniu. Niestety reforma edukacji nie sprawdziła się na żadnym gruncie, ani tym dotyczącym podniesienia wiedzy ogólnej uczniów opuszczających szkołę podstawową, ani w zakresie dostosowania do indywidualnych potrzeb rozwojowych, tak różnych w jednej grupie wiekowej.
Tekst: Katarzyna Zielińska